fbpx

„The Idol”: Sam Levinson i The Weeknd w ogniu krytyki. Mizoginia i gloryfikowanie przemocy seksualnej to tylko kilka z zarzutów

0 0
Read Time:3 Minute, 42 Second

Sam Levinson ma obsesję na punkcie scen pełnych niepotrzebnych zbliżeń intymnych, The Weeknd nazywany jest mizoginem, a Jennie Kim została zaangażowana do produkcji HBO, by „siedzieć i ładnie wyglądać” – tak czytamy w głośnym artykule „The Rolling Stones”. Serial „The Idol” jest w tarapatach?

O najnowszej produkcji HBO w reżyserii Sama Levinsona („Euforia”, „Malcolm i Marie”, „Arcyoszust”, „Kolejny szczęśliwy dzień”) głośno było już w ubiegłoroczne lato. Co się dziwić, szeroko zapowiadany serial „The Idol” to aktorski i producencki debiut The Weeknd. Wykonawca przebojów „Save Your Tears” i „The Hills” postanowił spróbować swoich sił w Hollywood, zaczynając od razu z wysokiego C. Poza występem przed kamerą, Abel Tesfaye jest również współscenarzystą show. Jest się czym chwalić, prawda? Tak, jeśli serial odniósłby spektakularny sukces i cieszył się ogromnym uznaniem nie tylko środowiska filmowego, ale i odbiorców i odbiorczyń. Niestety, „The Idol” przez wiele osób jest już spisywany na straty, choć do oficjalnej premiery jeszcze długa droga. Dlaczego?

„The Idol” w ogniu krytyki

Najnowsze show HBO miało mieć swoją oficjalną premierę jesienią ubiegłego roku. Co poszło nie tak? W końcu po sieci krążą już trzy zwiastuny serialu w reżyserii Sama Levinsona, a o dacie premiery nadal nic nie wiadomo. Osoby związane z produkcją wyznały „The Rolling Stone”, że nawet oni nie wiedzą, kiedy serial zostanie wyemitowany i nie mają pojęcia, jak wyglądać będzie ostateczna wersja. Wszystko przez liczne opóźnienia, zmiany w scenariuszu i manipulacje przy montażu. „To był, powiedzmy sobie szczerze, jeden wielki cyrk” – powiedziała jedna z osób związanych z serialem. O co chodzi?

By w pełni zrozumieć sytuację, zacznijmy od początku. W kwietniu ubiegłego roku media dowiedziały się, że współpracująca z Abelem Tesfaye reżyserka, Amy Seimetz, została zwolniona na końcowym etapie tworzenia serialu. Jak podają liczne źródła „The Rolling Stone”, sześć odcinków show HBO było wówczas w 80% skończone. Dlaczego 41-letnia artystka nagle pożegnała się z produkcją? Okazuje się, że Tesfaye, który jest współtwórcą, uważał, że serial za bardzo zmierza w stronę „kobiecej perspektywy”. Na miejsce Seimetz zatrudniony został Sam Levinson, znany przede wszystkim z „Euforii” z Zendayą w roli głównej. W wywiadach z 13 członkami obsady i ekipy serialu magazyn „The Rolling Stone” dowiedział się, że drastyczne opóźnienie było spowodowane przejęciem przez Levinsona stanowiska reżysera i porzuceniem prawie ukończonego projektu wartego 54-75 milionów dolarów, aby napisać nowy scenariusz i ponownie nakręcić całość. Informatorzy podkreślają również, że wersja Levinsona osłabiła przesłanie serialu, podkręcając jednocześnie niepokojące sceny pełne zbliżeń seksualnych i nagość.

To była obsesyjna fantazja o gwałcie. Główna bohaterka tj. ofiara miała przechodzić traumę, a później wracać po więcej (przemocy seksualnej – przyp. red.), ponieważ dzięki temu jej muzyka stawała się lepsza – wyjaśnia jeden z członków produkcji, a inny dodaje – To miał być serial o młodej kobiecie, która odkrywa swoją seksualność. Niestety, został przekształcony w show o mężczyźnie, który wykorzystuje seksualnie kobietę, a ona to uwielbia.

W scenariuszu nie brakowało również scen, które członek ekipy określił mianem „seksualnych tortur”. Lily-Rose Depp, odtwórczyni głównej roli, broni jednak Sama Levinsona i nie uważa, by na planie dochodziło do jakichkolwiek nadużyć. Twórcę „Euforii” nazwała „najlepszym reżyserem, z jakim kiedykolwiek pracowała”.

 

 

 

This article is originally published by glamour.pl

Happy
Happy
0 %
Sad
Sad
0 %
Excited
Excited
0 %
Sleepy
Sleepy
0 %
Angry
Angry
0 %
Surprise
Surprise
0 %
Previous post Fenty x Puma powraca! Gigant sportowy ogłosił, że po raz kolejny połączy siły z marką Rihanny
Next post „On Swift Horses”: Daisy Edgar-Jones, Jacob Elordi i Diego Calva w ekranizacji głośnej powieści. Miłosny trójkąt, jakiego jeszcze nie było